wtorek, 31 lipca 2012

burger

Uwielbiam smak McDonald'owego żarcia.
Wiem, że to sama chemia. Ale na samo wspomnienie smaku cheeseburgera ze słodkawym ketchupem czuję ssanie w żołądku.
Bywam rzadko, ale jak nadarzy się okazja to nie odmówię.
Dlatego dzisiaj na obiad domowe hamburgery z kurczakiem.

Mamy w domu szczerbatego psa.
Sierściuch wkroczył dumnie w 5 miesiąc życia i posypały mu się dolne i górne jedynki :)

9 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podobają te psy :) W Macu nie jadam już od ho ho. Kolega tam pracuje i wiem (niestety) co się tam wyczynia :/
    Jeśli możesz - unikaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. To żarcie to nawet nie chemia. Tylko same najgorsze ćwierćprodukty (nawet nie można tego nazwać półproduktami) robione na przeterminowanych substytutach oleju czy przeterminowanym maśle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym. Dlatego jadam rzadko :)
      Ale ostatnio czytałam w Forbes, że McDonald zaczął odsprzedawać zużyty olej do produkcji biodiesla. Stał się trochę eko :)

      Usuń
  3. Marzy mi się psiak, ale póki mieszkamy w bloku raczej się nie zdecydujemy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś jakiś mądry ludź wypowiadał się, że psy tak naprawdę nie mają odczucia przestrzeni. Nie czuje czy jest w 100 metrowym domu czy w 40 metrowej kawalerce. Liczy się dla niego przestrzeń wokół, kilka kroków. A reszta - nie do ogarnięcia :)

      Usuń
    2. Dokładnie tak jest. Dla psa nie ma różnicy czy jest to kawalerka czy willa z wielkim ogrodem. Dla niego ważne jest posiadanie własnego stada. I wspólne podążanie. Dlatego ważniejsze dla psa jest wyprowadzanie go na długi spacer zamiast kilku wyjść przed blok na siku :)

      Usuń
    3. Oj tak :)
      A czemu akurat tego psa wybraliście?

      Usuń
    4. Zawsze podobały nam się shar pei'e.
      MM chciał amstaffa, którego miał wcześniej. Ja się nie zgodziłam. Przyznam, że trochę bałam się tej rasy :) Teraz mamy w domu bardzo niezależnego psa, próbującego cały czas nas zdominować :) Ale te jego próby są rozkoszne. Jest jak dziecko, które wie, że czegoś nie może, ale próbuje i ucieka :)
      Rasa jest specyficzna. Ja też miałam wcześniej psa i ten jest zupełnie inny. One mają koci charakter. Pieszczoty tylko wtedy kiedy one chcą. Jak go wołam, a nie chce mu się przyjść to nie przyjdzie, albo przyjdzie wielce obrażony :) Jak się mu coś zabrania to potrafi wyjść obrażony z pokoju, położyć się w kojcu i odwrócić do nas dupką :) Na spacerach ma takie chwile, że musi sobie pomyśleć :) Wtedy siada z dupką i za chiny nie chce się ruszyć z miejsca :) No i ewenement, gdy się go pieści to mruczy jak kot. A jak śpi to chrapie jak stary dziad (to przez fałdy na pysku). Są naprawdę pocieszne :)
      Minus taki, że niestety chorowite :(

      Usuń
    5. Ach te zwierzaki :)
      My się właśnie naradzamy w sprawie 4noga.
      Z jednej strony pies - super sprawa. Miałam psa w domu rodzinnym, kundla rudego.
      Do niedawna mieszkaliśmy z bratem męża i jego kotem, którego pokochałam miłością szczerą i oddaną. Zobaczyłam jak fantastyczny może być kot i ile może być radochy z nim.
      Masz jakieś fotki Waszego psa z okresu szczenięcego? Musiał być przesłodki :)

      Usuń