czwartek, 30 sierpnia 2012

jesień

Zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że tak bardzo nie mogę doczekać się jesieni.
Tej polskiej, złotej.
Uwielbiam.
I tak po kobiecemu idę na zakupy, żeby wymienić garderobę na nowy sezon.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

o sąsiadach

Od kilku miesięcy mieszkamy na osiedlu zamkniętym.
Lubię to miejsce. Jest cicho, spokojnie, w miarę bezpiecznie.
Za bramą po drugiej stronie ulicy mamy kościół, a przy nim cmentarz.
Przyznam, że na początku trochę obawiałam się takiego sąsiedztwa. Bałam się coniedzielnej pobudki przez bijące dzwony. Ale jest spokój. Za to co jakiś czas słychać pieśni żałobne z cmentarza. Najbardziej nie zapomnę pięknie i wzruszająco zagranego na trąbce Louisa Armstronga Wonderful World.
Pozostając w kręgu muzyki to nad nami mieszka pianista. Prawie codziennie mam przyjemność słuchać jego wyczynów, a gra naprawdę pięknie. Wyciszam się przy tym i relaksuję.

Dacie wiarę, że po tych kilku miesiącach mieszkania tutaj dopiero w tym tygodniu załatwiamy sobie kablówkę? :) Brak TV nie jest taki zły :)

piątek, 24 sierpnia 2012

o czasie, weterynarzu i roladkach

Czas pędzi nieubłaganie. Zaraz będzie koniec lata.
Gdy wychodzę po 6 rano z Sierściuchem na krótki spacer już czuć jesienne, rześkie powietrze, a z ust wychodzi para. Lubię wtedy odetchnąć pełną piersią.

Sierściuch dzisiaj kończy 5 m-cy.
Pamiętam jaką małą kluską był jak przywieźliśmy go od hodowcy. Zajmował nawet nie połowę kojca.
Dzisiaj waży 15 kg i ledwo się w nim mieści. Trzeba będzie pomyśleć o czymś większym.
Zaliczyliśmy w końcu ostatnią dawkę szczepień. Powinien ją dostać w lipcu, ale przez te jego ataki gorączki wszystko się przeciągnęło. Została nam jeszcze wścieklizna (za 2 tygodnie) i będzie spokój na rok.
Chyba uczula go sucha karma, bo spuchły mu łapy, wyszedł mu łupież i zaczął się drapać. Odstawiliśmy więc smakołyki, zmieniliśmy karmę na inną i będziemy obserwować czy są rezultaty.
A to mały żebrak. Proszę, daj mi trochę tej swojej pysznej kanapki.


I na prośbę przepis na roladki z kurczaka w szynce szwardzwaldzkiej.
  • filet z piersi kurczaka
  • ogórek kiszony
  • żółty ser w kostce
  • suszone pomidory
  • opakowanie szynki szwardzwaldzkiej (kupiłam w Lidlu)
  • musztarda (ja użyłam zwykłej, ale myślę, że francuska z gorczycą byłaby lepsza)
  • rozmaryn
  • przyprawa do kurczaka

Filety z kurczaka rozbić na kotlety. Opruszyć przyprawą do kurczaka.
Każdy filet posmarować od wewnątrz musztardą. Na to ułożyć pasek żółtego sera, pasek ogórka i pasek suszonego pomidora. Zawinąć w roladkę i spiąć wykałaczką.
Posypać odrobiną rozmarynu. Każdą roladkę zawinąć w dwa plasterki szynki. Jeśli używacie świeżego rozmarynu to pod szynkę wsunąć po jednej gałązce.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni.
Naczynie żaroodporne posmarować oliwą/olejem. Ułożyć roladki i podlać odrobiną wody.
Zapiekać ok. 20-25 minut.


czwartek, 23 sierpnia 2012

poranki

Lubię nasze poranki.
Budzik dzwoni.
Buziak od MM.
Sierściuch wskakuje na łóżko z rozmerdanym ogonem.
Wtula się między nas spragniony pieszczot.
Tak, trzeba go wytarmosić na brzuszku, na klacie i na mordce.
Dopiero wtedy można wstać.

Ogarnia mnie szał kulinarny.
Ciągle bym coś próbowała, smakowała czegoś nowego.
Ostatnio była zupa krem z cukinii z pieczarkami.
Nieprzemijająca miłość do ciasta francuskiego skłoniła nas do nafaszerowania go filetem z łososia i brokułowym musem.
A dzisiaj szalejemy z roladkami z piersi kurczaka z ogórkiem, serem i suszonym pomidorem zawiniętych w szynkę szwarcwaldzką. Pokochałam smak i aromat tej szynki.

wtorek, 21 sierpnia 2012

milkshake

Jeśli lubicie mcdonaldowego milkshake'a to ten przepis przypadnie Wam do gustu.
My zakochaliśmy się w tym smaku i moglibyśmy pić je codziennie.
Smakuje dokładnie tak samo, a jest o wiele zdrowszy.
Smacznego!



Składniki:

  • 0,5 l lodów śmietankowych Algidy
  • 1 szkl. mleka
  • 50 ml śmietany 30%
  • 2 łyżki cukru
  • 0,5 łyżeczki cukru wanilinowego

Wszystkie składniki zmiksować.

A tutaj oryginalny przepis na Milkshake'a z McDonald's


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

lenistwo

Długi weekend minął.
Nam pod znakiem wyprawy do Torunia. Pierogów. Zlotu maluchów. I fantastycznej pogody.
Ciężko jest wrócić do pracy.


Gdyby mi się chciało tak jak mi się nie chce..

czwartek, 16 sierpnia 2012

autostrada

Zimno. W powietrzu czuć jesień.
Wczorajszej nocy wtulałam się w ciepłe ciało MM i zakrywałam kołdrą po same uszy.
Z domu nie wychodzę bez swetra.

Ostatnie dni upłynęły nam pod znakiem wyjazdu do Gdańska.
Służbowo. Autostrada. A potem Fashion House i mrożona kawa.




Zakochaliśmy się w rybie w cieście francuskim...



Składniki:

  • filet z ulubionej ryby
  • 1 opakowanie ciasta francuskiego
  • opakowanie mrożonego szpinaku
  • czosnek
  • feta
Rybę przyprawiamy wedle uznania. Ciasto francuskie rozwijamy i dzielimy na pół. Szpinak rozmrażamy, odparowujemy, dodajemy czosnek i pokrojoną fetę. 
Na ciasto kładziemy rybę, następnie przykrywamy warstwą szpinaku z fetą. Otulamy ciastem.
Smarujemy rozbełtanym jajkiem.
Pieczemy 20-25 minut w temperaturze 220 stopni.
Smacznego!

* niedługo będę robić w innej wersji z pieczarkami i cebulką.

niedziela, 12 sierpnia 2012

sunday

Niedziela w domu to dla nas rzadkość.
Zazwyczaj jesteśmy w rodzinnych stronach MM.
A dzisiaj ma spotkanie z Prezesem. Prywatne.
Ostatnio firma za bardzo ingeruje w nasze życie prywatne i trzeba coś z tym zrobić.

Ze względu na nieoczekiwany dość powrót, dzisiaj obiad całkowicie nie niedzielny - kawałki kurczaka w panierce z frytkami.


czwartek, 9 sierpnia 2012

sick

Chorowanie latem jest do kitu.
Mój zestaw do śniadania: fervex + sebidin + flegamina.
Czuję się tak jakbym przy kolejnym kaszlnięciu miała wypluć całe płuca.

MM wrócił wczoraj po 19.
Obiad stał się kolacją. Było sympatycznie.
Jego potworne zmęczenie (po kolacji zaległ od razu w łóżku).
I moje tłumaczenie, że tak nie może być.
Że nie może się tak przemęczać. Że może mieć nawrót choroby.
Twierdzi, że czuje się dobrze. Oby tak zostało.
W przyszłym tygodniu jedzie na 3 dni do Wrocławia.

środa, 8 sierpnia 2012

delayed

Miał być dziś wcześniej w domu.
Obiad gotowy. W lodówce czeka na wstawienie do piekarnika.
Jest 17:25, a On nadal w biurze.
Mam dość...

gastrofaza

Gotować. Eksperymentować. Smakować.
To lubię.

Jadę na zakupy do ulubionego marketu lub na ryneczek. Uwielbiam kupować jedzenie. Chodząc między półkami kłębią mi się w głowie przepisy na nowe dania. A po powrocie do domu nie mogę doczekać się chwili, w której przygotuję wszystkie składniki i zacznę tworzyć.
Zawsze myślę wtedy o MM. O tym, że takie połączenie będzie mu smakować.
Potem lubię patrzeć jak zajada się tym co mu przygotowałam. Jak dopycha ostatnie kęsy mimo, iż żołądek jest już pełny.
To chyba nazywa się gotowanie z sercem.

Dziś filet z kurczaka, ciasto francuskie, suszone pomidory, mozzarella, bazylia.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

zmienność

Wczoraj jedynym ratunkiem był wentylator.



Dzisiaj musiałam zawieźć MM do pracy.


naked

Uwielbiam wieczorne rozmowy z MM.
Przy szklance mocno zmrożonej whisky z colą.
Przy muzyce płynącej z głośników.
Nago.


środa, 1 sierpnia 2012

gorączka

Jest najkochańszym i najpiękniejszym psem na świecie.
Ale to nie zmienia faktu, że jest chory.
Próbowałam sama siebie oszukać. Tłumaczyłam sobie, że może to nie to.
Że może przyczyna tkwi gdzieś indziej.
Ale fakty mówią same za siebie.
4 miesiące życia - 4 ataki gorączki.
Ostatnio w odstępie 2 tygodni.
Dzisiaj niby tylko 39,4 (przy normie 38-39 stopni), ale poprzednie 41,2 zwaliło nas z nóg.
Rodzinna Gorączka Shar-pei - nasze przekleństwo, które dotyka średnio 25% psów tej rasy.
Choroba genetyczna, autoimmunologiczna, nieuleczalna. Nikt nie zna jej przyczyny.
Prawdopodobnie nie ma nawet stuprocentowego wiarygodnego testu, który by ją diagnozował.
Jedyne co można zrobić to zbijać temperaturę, robić okłady i próbować ulżyć.
Sierściuch póki co ma "tylko" gorączki i po podaniu zastrzyku jest jak nowo narodzony.
W późniejszym wieku jednak dochodzi obrzęk i bolesność stawów i kufy. W takim stopni, że ponoć pies skomli, gdy się go dotknie. Po 2 dniach przechodzi.
Ale patrząc długookresowo to wyniszcza organizm, rozwala im to nerki.
A wiadomo z czym wiąże się niewydolność nerek...

Za pół godzinki zbieramy się i jedziemy do weta.
A potem wyjeżdżamy na weekend. Dłuższy weekend.

grrr

MM w drodze do Gdańska. Z Prezesem.
W połowie sierpnia miał wziąć urlop i odpocząć. Prezes zaplanował już im wyjazd do Wrocławia. 2-dniowy.
Wczoraj siedzieliśmy do 1 w nocy i robiliśmy oferty dla klientów. A przedwczoraj był w Toruniu i wrócił przed 22. Wszystko służbowo.
Powoli zaczyna mnie to wkurzać.

A w weekend mamy najazd mamy MM.
Odbieramy z lotniska jego 11-letniego siostrzeńca.
Będzie wesoło.

Na życzenie Natalii.
Tak wyglądał Sierściuch jak go przywieźliśmy od hodowcy (zdjęcia u mamy MM).


A to już zdjęcie od hodowcy