środa, 30 maja 2012

samiec alfa

6:04 pobudka.
Sierściuch podnosi głowę, wyłazi z kojca, podchodzi do łóżka i staje na tylnych łapach kładąc przednie na łóżko. Trzeba wstać i iść za potrzebą. Jeśli oczywiście nie chce się potem wycierać żółtych kałuży i jeśli chce się go czegoś nauczyć.

Walczymy uparcie z gryzieniem. Nie wiem kto jest bardziej zdeterminowany. My czy on.
Mam wrażenie, że im bardziej my zabraniamy bawienia się naszymi dłońmi i stopami, tym bardziej on się nakręca na TAKĄ wspólną zabawę. Koniec końców oboje z MM wyglądamy jakbyśmy mieli w domu kota. Nie mówię już o zszarganych nerwach.

Wczoraj wieczorem wizyta u weta na ostatni antybiotyk w zastrzyku. Zniósł bardzo dzielnie. Przy okazji zaliczyliśmy rozmowę o chipowaniu (będziemy robić) i pokazaniu dominacji (na pewno będziemy robić w kontekście w/w gryzienia).
Po powrocie miał mały przedsmak pokazywania kto tutaj rządzi. Zaczęło się od lekkiego szoku połączonego z histeryczną próbą wyrywania się, ale po minucie uspokoił się i potem już chodził potulnie jak baranek.

Osiwieję przez tego psa :)

ko ko ko

Jestem pełnoetatową kurą domową.
I jest mi z tym dobrze.
I bynajmniej nie nudzę się w domu.

Jak tak patrzę do południa na balkony bloków sąsiednich to widzę, że mnóstwo jest takich kobiet siedzących w domu, rozwieszających pranie, myjących okna.

prl

Czy istnieją w Polsce firmy, w których uważa się, że dział handlowy jest zbędny?
Tak. To firma MM.
Zaściankowość niektórych ludzi tam pracujących mnie powala. 
A rynek ściąga tą tonącą łajbę w dół. I nikt nic z tym nie robi.
Może nowy boss okaże się normalny?

wtorek, 29 maja 2012

click!

Sierściuch jest mega rozrabiaką. Gryzie to co go zainteresuje. Łącznie z naszymi stopami, co czasem bywa bolesne, zwłaszcza gdy się mocno rozkręci. Poznaje świat swoją wielką paszczą :)
Myśleliśmy o wzięciu udziału w psim przedszkolu, w którym nauczyłby się posłuszeństwa i podstawowych komend.Obawialiśmy się jedynie tego, że wydamy kilka stów na szkołę i nie będziemy z niej zadowoleni. Nie chciałabym, żeby ktoś obcy uczył mojego psa posłuszeństwa krzykiem. A o szkołę opierającą się na pozytywnym nauczaniu bardzo trudno.

Kupiłam więc wczoraj małe cudo, które pozwala mi, powiedzmy w 90%, okiełznać Sierściucha. Kliker.
Troszkę ćwiczyliśmy i efekty są rewelacyjne.
Sierściuch umie już komendę siad, łapka i puść/zostaw. Chociaż z tą ostatnią to jeszcze zależy od stopnia nakręcenia, ale poradzimy sobie z tym. Podobnie jak z dekoncentracją, która czasem jeszcze się pojawia, ale przecież ma dopiero 2 m-ce :)

relaks

Może to głupie, ale kiedy MM jest w pracy, a ja w domu z Sierściuchem to zdarza mi się tęsknić za Nim. Mimo, iż wiem, że za kilka godzin będzie z nami.

Moja Nokia nie chce współpracować. Nie robi zdjęć :/

Pomalowałam paznokcie na karmelowo.
Czytam magazyn Pani z Hanią Lis na okładce.
W tle RMF FM.
I tak nam leci czas.

poniedziałek, 28 maja 2012

weterynarz

Wczoraj o 7 rano jechaliśmy na alarmie do weterynarza.
Czarnuch po nocy nie wstał z kojca, nie chciał nic jeść i pić. Słaniał się na nogach.
Biedaczka gdzieś zawiało, bolało go gardło i miał gorączkę.
Po 2 zastrzykach dzisiaj jest znacznie lepiej.
Normalnie je, bawi się i rozrabia :)

sobota, 26 maja 2012

niedzielnie

Wczorajsza wizyta u weterynarza na plus.
Chociaż zaliczyliśmy malutki atak histerii, gdy Pan Doktor zbyt ochoczo wepchnął swoje ręce przed mordkę Małego.
Za tydzień będziemy umawiać się na kolejne szczepienie i podpięcie powieki.

Mam bzika na punkcie lakierów do paznokci. Uwielbiam kupować. Uwielbiam malować.
Ostatnie nabytki to kolekcja pastelowa: zielony i pomarańczowy.
Ten ostatni mam w tej chwili na sobie i jestem zachwycona.

piątek, 25 maja 2012

weekend

Sobota. Godzina 6:30 pobudka. Dres, adidasy i spacer.
I tak codziennie.
Godzina 7:00. Pralka ON.
Godzina 7:25. Bananowa herbata i jajecznica z pomidorami.

MM pojechał na zajęcia.
Mały podgryza mi kostki i zachęca do zabawy.

poniedziałek, 21 maja 2012

porannie

Punkt 7 rano obowiązkowy spacer.
Uwielbiam, bo wtedy powietrze jest jeszcze takie rześkie i przyjemnie chłodne.

Jedzenie jajecznicy o 22 nie było dobrym pomysłem.
Do dzisiaj czuję to na żołądku :/

red

Kocham czerwone paznokcie.
Są takie kobiece.

niedziela, 20 maja 2012

bunt

Mały śpi w kojcu.
MM w pracy.
Jesteśmy wykończeni całonocną walką ze szczeniakiem.
Wyczytałam, że shar pei jest bardzo niezależny. Jak kot.
Przekonaliśmy się o tym minionej nocy, gdy zażyczył sobie spania w naszym łóżku.
Chyba z pięćdziesiąt razy zanosiłam go do kojca.

A teraz idę zrobić coś dla siebie.
Farba na włosy. Lakier na paznokcie.

czwartek, 17 maja 2012

working

Dwie suszarki prania rozwieszone.
Rzeczy zalegające w workach i kartonach rozłożone.
Kurze wytarte.
Podłogi odkurzone i umyte.
Dywanik w łazience wyprany.
Kuchnia, łazienka i kibelek wymyte na błysk.
Zaliczona wizyta kontrolna kominiarza.


Zaraz ubieram żakiet, dżinsy, ulubione trampki i jadę na zakupy.
Dzisiejszy dzień - mega intensywny.

środa, 16 maja 2012

Zostawiliśmy Małego u (nie)teściowej.
Do jutra.
Musimy pozałatwiać kilka spraw na mieście.

Wreszcie mamy meble w sypialni.
Zaraz zabieram się za wypakowywanie pozostałych worków.

wtorek, 15 maja 2012

(jeszcze)przeprowadzkowo

Mały śpi w kojcu słodko pochrapując.
W pokoju obok Pan Monter z BRW składa szafę i komodę.
Wreszcie będziemy mogli rozpakować się.

A ja mam ochotę na kawę.
Ziew.

poniedziałek, 14 maja 2012

Pobudka o 6 rano.
MM do pracy.
Wrzucam do prania pościel, którą Mały w nocy zapaskudził.
Biedny żuczek miał jakieś problemy żołądkowe.

Coraz częściej fascynuje mnie ten pies.
Shar pei jest rasą nietypową. Ma wiele cech kocich.
I tak właśnie Mały prosi, żebym wzięła go na kolana, po czym na nich zasypia skulony.
Mruczy jak się go głaszcze,
Nie lubi być brany na ręce, jeśli nie ma na to ochoty (jeśli sam nie przyjdzie).
Przeciągając się wygina grzbiet jak kot.
Zaczepia i podgryza wszystko to co zwisa, jakieś nitki, frędzelki, firanki. To go fascynuje.
Miałam wcześniej psa, ale ten jest zupełnie inny.

sobota, 12 maja 2012

dzień dobry

Idę sobie przez świat. W balerinach.
U mojego boku MM, czyli Mój Mężczyzna oraz Sierściuch, czyli nasz pies.

(prawie)Trzydziestolatka, oaza spokoju, do bólu praktyczna realistka z kobiecym pierwiastkiem optymizmu i romantyzmu. Pasjonatka pomalowanych paznokci. Kocha jedzenie, więc uwielbia gotować. Ale też i młotek do ręki weźmie. Obecnie pełnoetatowa kura domowa.
MM - trzydziestolatek, charyzmatyczny nerwus, czuły pracoholik. Twardziel, co to nie wstydzi się własnych słabości. Prawdziwa bomba z odpalonym lontem.

Razem walczymy z losem, chorobą, ludzką głupotą, konwenansami i przekonaniami.
Nie jesteśmy małżeństwem, nie mamy dzieci.
Mamy za to szczeniaka rasy shar pei (zwanego pieszczotliwie Mośkiem, Czarnidłem lub Kluchą), który daje nam nieźle popalić.