piątek, 29 czerwca 2012

słomiana wdowa

MM wyjechał w delegację.
Wraca w sobotę wieczorem albo w niedzielę rano.
Mieliśmy z Sierściuchem jechać z nim, ale po raz kolejny padło nam auto.
Tym razem nie ma żartów, poszedł układ kierowniczy (elektryczny). W poniedziałek zamawiam lawetę i jedziemy do umówionego mechanika.
I zapadła ostateczna decyzja o sprzedaży. Jak tylko naprawiamy to gówno (o ile będzie nas stać na naprawę) to wystawiamy na allegro po atrakcyjnej cenie i jeździmy po komisach. Mamy już jednego gościa umówionego.

1 komentarz:

  1. Też jestem zdania, że nie ma co się szarpać. Szkoda Waszych nerwów, czasu i pieniędzy skoro to nie pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń