poniedziałek, 4 czerwca 2012

rytuał

Czasem mam wrażenie, że każdy mój dzień zaczyna się tak samo.
Budzik. MM szykuje się do pracy.
Buziak na do zobaczenia.
Wstawiam wodę na herbatę.
Podgrzewam w piekarniku bułki na śniadanie.
Potem posmaruję je masłem lub serkiem topionym, które z każdym pociągnięciem noża rozpływają się na ciepłej bułce.
Dokroję pomidora. Może jakiś ogórek.
Zaparzę herbatę. Teraz bananowa lub limonkowa.
Jeszcze łyżeczka cukru.
Siadam przy stole.
Otwieram laptopa. ON.
Załączam internet. Sprawdzam pocztę.
Loguję się na bloggerze i jestem.

Taki mój mały rytuał.

1 komentarz:

  1. hahaha mam podobny...u mnie dochodzi jeszcze wyszykowanie Duzego do szkoly i odprowadzenie go...male zakupy :)

    samo zycie:)

    OdpowiedzUsuń