środa, 27 marca 2013

mama

Nie potrafię rozmawiać z moją mamą. Nie potrafię zrozumieć jej krytykanctwa.
Dzisiejsza wizyta u niej sprawiła, że raczej nieprędko znów pojawię się w domu rodzinnym.
Ile można zaciskać zęby i wysłuchiwać "dobrych rad" podczas, gdy w środku czujesz jakby ktoś wbijał ci nóż w serce i czujesz jak bardzo boli to, że najbliższa ci osoba nie akceptuje twoich życiowych wyborów.
Dziś miałam wielką ochotę trzasnąć drzwiami i nie wracać.
Już raz ochłodziłam nasze stosunki, bo nie mogłam znieść jej moralitetów. Teraz myślałam, że te stosunki mogłyby ulec poprawie. Wróciłam z nadzieją na normalną relację. Niestety myliłam się. Ona nigdy się nie zmieni.

A ja tylko chciałabym chociaż raz usłyszeć "jesteś moim dzieckiem i zaakceptuję każdy twój wybór, jakikolwiek on by nie był, jesteś dorosła i to w końcu twoje życie".
Czy wymagam aż tak wiele?

4 komentarze:

  1. Oj, to przykre... Moja Mama, najlepsza na świecie, zawsze powtarza, że akceptuje moje i rodzeństwa wybory - to daje ogromną siłę i jest olbrzymim wsparciem. Ale za to babcia (ta nr 2, od taty) ma zawsze w zanadrzu tysiące dobrych rad i wskazówek, co powinnam robić, żeby było dobrze. Czasami mam ochotę odwrócić się na pięcie i po prostu wyjść. Dlatego niestety doskonale Cię rozumiem. I życzę duuuużo cierpliwości!
    KK
    PS: Dobrze, że nie zniknęłaś zupełnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wymagasz mało, ale nie każdy potrafi aż tyle dać.
    Czasem myślę, że moja matka chyba nie powinna mieć dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam to samo ze swoją mamą. Także doskonalę Cię rozumiem.
    http://zapiski-kobiety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh... to nie temat na taki ot komentarz... trzeba to przepracować, uświadomić sobie, że jesteście dorosłymi kobietami i możecie rozmawiać jak równa z równą. I że absolutnie wszysto możesz powiedzieć. I oczekiwać podejścia dorosłej kobiety. Ileż to wymaga odwagi i czasu....

    OdpowiedzUsuń