Nam się nie udaje jeść przed wyjściem. W tygodniu w zasadzie w ogóle nie jemy razem. Za to śniadanie w sobotę potrafi trwać godzinę:) Święta, Święta... nie czekam. W tym roku są kolejnym punktem do odhaczenia.
Ja śniadania w domu nie jem. Dopiero w pracy. Mąż przed wyjściem chrupnie tosta z miodem i pije kawę. Ja z kolei nie lubię słodkich śniadań i choć to Twoje wygląda apetycznie to prędzej zjadłabym coś takiego koło południa, niż rano ;) Za to śniadania weekendowe są bardzo konkretne i bardzo fajne.
Co do świąt. Czekam, czekam :)) Pierwszy raz po kolacji wigilijnej nie pójdziemy do pokoju obok, tylko do swojego mieszkanka :)))
Nam się nie udaje jeść przed wyjściem. W tygodniu w zasadzie w ogóle nie jemy razem. Za to śniadanie w sobotę potrafi trwać godzinę:) Święta, Święta... nie czekam. W tym roku są kolejnym punktem do odhaczenia.
OdpowiedzUsuńJa śniadania w domu nie jem. Dopiero w pracy. Mąż przed wyjściem chrupnie tosta z miodem i pije kawę.
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie lubię słodkich śniadań i choć to Twoje wygląda apetycznie to prędzej zjadłabym coś takiego koło południa, niż rano ;)
Za to śniadania weekendowe są bardzo konkretne i bardzo fajne.
Co do świąt. Czekam, czekam :)) Pierwszy raz po kolacji wigilijnej nie pójdziemy do pokoju obok, tylko do swojego mieszkanka :)))
Uwielbiam wspólne śniadania :))
OdpowiedzUsuńNa Święta czekam jak co roku, z niecierpliwością :)) choć przydałby się śnieg albo chociaż mróz :))